środa, 24 czerwca 2015

Rozdział 5

Stefan
Odwróciłem się i zobaczyłem Damona. Co on tu do cholery robi?! Przecież ostatni raz widziałem go w 1912 roku na pogrzebie naszego wujka. 
-Co tu robisz?-spytałem zdziwiony.
-Nie mogę odwiedzić starych śmieci?
-Hmmm.. Niech pomyślę. Szalony wampir chcący zabić każdego człowieka odwiedza stare śmieci. Nie nie możesz.
-Ja chociaż umiem się bawić, i Elena ode mnie nie ucieka.-powiedział uśmiechając się. Skąd on do cholery o tym wie?! Ile on jest w mieście?! I co to znaczy, że Elena od niego nie ucieka?!
-O czym ty mówisz?
-O tym, że ze mną bez problemu chciała tańczyć, a pewnie tobie od razu odmówi. Więc życzę powiedzenia, bo wątpię by była twoja.-te ostatnie słowa powiedział mi na ucho, po czym odszedł śmiejąc się. Odwróciłem się za nim, kiedy Damon znikł mi z oczu zauważyłem Elenę, patrzała się na mnie. Podejść do niej? A może znów mi ucieknie?
Wziąłem głęboki wdech i wydech i postanowiłem, że do niej podejdę. Poszedłem w stronę ławki na której siedziała, na szczęście kiedy zobaczyła, że idę sama wstała i podeszła kawałek.
-Hej-powiedziałem.
-Hej... Co tu robisz?
-Nudziło mi się w domu, więc przyszedłem. A ty co tu robisz?-powiedziałem spuszczając głowę w dół, co dopiero teraz zauważyłem jak ona pięknie dziś wygląda. Czarna sukienka, buty na szpilkach, nie za mocny makijaż i zakręcone włosy. Wyglądała jak bogini... Chciał bym powiedzieć, "Moja bogini", ale przecież ona nie jest moja.
-Bonnie mnie wyciągnęła.

-Aha... Zatańczysz?
-A powiesz mi czemu miałeś moje zdjęcie?
-Jasne... Jak to ma uratować naszą przyjaźń.... Bo raczej jesteśmy przyjaciółmi prawda?
-.... Prawda.-uśmiechnęła się krótka.  A ja wyciągnąłem do niej rękę.
-A więc mogę panią prosić?
-Ależ oczywiście-podała mi rękę tym razem mając na twarzy piękny promienisty uśmiech.
Poszliśmy na parkiet położyłem rękę na jej tali przyciągając ją bliżej do siebie, kołysaliśmy się do walnej piosenki.
-A więc opowiadaj-powiedziała.
-Co?
-O zdjęciu.
-No tak.... A więc w dzień kiedy się pierwszy raz spotkaliśmy szedłem ulicą, już po tym jak na mnie wpadłaś poszedłem kawałek dalej i na chodniku znalazłem to zdjęcie.
Ciekawe czy mi w to uwierzy?
-... Dlaczego ktoś miał by przerabiać moje zdjęcie?
-Nie wiem... Ale nie bądź na mnie zła. Bardzo zależy mi na naszej przyjaźni, i nie chcę żeby ona się zepsuła przez jedno głupie zdjęcie.
Elena zacisnęła rękę na moim ramieniu, przy tym zgniatając mi koszulkę. Myślałem, że zaraz wygarnie mi coś co mnie zaboli, ale ona przytuliła się do mnie wtulając twarz w moją szyję.
-To ja powinnam przeprosić, wybiegłam, a powinnam zostać i poczekać na wyjaśnienie.-szepnęła, chyba nie chciała by ktoś porucz mnie jej nie słyszał. Ale jej to nie wyszło, Damon nas słyszał. Stał w drzwiach od wejścia na taras patrząc się na nas. Na 100% podsłuchiwał, on zawsze podsłuchuje.
Sam schowałem twarz we włosy Eleny, wąchając je, mógłbym tak stać i je wąchać godzinami.
-Oboje coś źle zrobiliśmy. Ja powinienem ci od razu powiedzieć o tym zdjęciu, a ty powinnaś poczekać.
-Właśnie.
-Może pójdziemy się przejść? Albo coś zjeść? Bo chyba mi nie powiesz, że chcesz siedzieć w tym hałasie w grupie pianych nastolatków.
Zaśmiała się pokazując przy tym szereg białych zębów.
-Możemy iść coś zjeść.
-Okey.-odsunęliśmy się od siebie, uśmiechnąłem się do niej, a ona złapała mnie za rękę.
-Prowadź.
-Okey.
****
Siedzieliśmy w jakimś barze jedząc jakieś fast foody. Elena zamówiła sobie kebaba, zdziwiło mnie to bo mówiła, mi kiedy jechaliśmy do mnie popołudniu gadała, że jest głodna, ale chcę schudnąć.
-A ty się nie odchudzałaś?
-Odchudzałam... Parę godzin temu-powiedziała i oboje wybuchliśmy śmiechem. Boże jaki ona miała piękny uśmiech, nawet mając warzywa i trochę warzyw w zębach. A jej śmiech? Jest jeszcze lepszy, taki szczery i prawdziwy. 
Fajne w niej jest to, że mimo to, że minęło tylko 3 miesiące od wypadku jej rodziców, ona potrafi się bawić. 
-Co ty się tak patrzysz na moje zęby?-głos Eleny przerwał mi rozmyślanie.-Pewnie mam w nich coś, nie?
-.... Nie.
-Jakoś ci nie wierzę... Zaraz wrócę.-powiedziała wstając z krzesła i idąc w stronę łazienki.
Siedziałem czekając na nią, bawiłem się łyrzeczką którą miałem w kawie. Kiedy zobaczyłem Elenę w łazience jakaś dziewczyna nie zamknęła drzwi od łazienki i było ją widać, Rozmawiała przez telefon, z tego co udało mi się zrozumieć to z Bonnie. Dzięki mojemu dobremu słuchowi mogłem usłyszeć co mówią.
-Mówię Ci on jest taki uroczy... Nie taki jak reszta chłopaków w szkole, im w głowie tylko dwie rzeczy.-powiedziała Elena.

-Czekaj niech zgadnę.... Całowanie i seks?
-Właśnie, a Stefan taki nie jest,
-A skąd wiesz? Znasz go tylko kilka dni.
-Ale ja to wiem....
-Elena czy on ci się podoba?
-.... Możliwe.
-Ojeju, a może zabierzesz go na koncert?
-.... Możliwe,
-A wiesz jak na to zareaguje?
-.... Możliwe.
-Przestaniesz z tym możliwe?
-... Możliwe.
-Elena!
-... Możliwe.
-EJ!
-Hahaha dobra ja kończę-rozłączyła się odwróciła do lustra i.... I nie wiem co zrobiła bo jakaś dziewczyna zamknęła drzwi.
Elena
Popatrzyłam na odbicie w lustrze . Widziałam w nim dziewczynę o zaróżowionych policzkach , szerokim uśmiechu na twarzy i błyszczących jak dwa diamenty oczach . Jeszcze parę miesięcy temu nie pomyślałabym, że mogę  być szczęśliwa .. że znów będę potrafiła się uśmiechać.
Poprawiłam włosy szybkim ruchem ręki i wyszłam z toalety . Podeszłam do stolika przy którym czekał na mnie Stefan . Usiadłam na przeciwko niego i lekko się uśmiechnęłam . Rzucił mi przelotne spojrzenie i z rozbawieniem w głosie powiedział.
 -Eleno myślałam że się tam utopiłaś już miałem biec ci na ratunek 
- Ach tak Stefanie Salvatore powiem ci tyle z tą fryzura dla mnie jesteś wymarzonym super bohaterem.
Zaśmiała się Elena . Elena wiedziała gdzie trafić w czuły punkt  Stefana . Wiedziała że ma bzika na punkcie swojej fryzury.  Chłopak zmierzył ją wzrokiem i powiedział 
-Ojj Eleno i co ja mam z tobą zrobić . 
-Odwieźć mnie do domu bo jest już późno i Jenna będzie się denerwować . 
Po tych słowach wstali zapłacili rachunek i udali się do samochodu . Podróż upłynęła im spokojnie i w ciszy. Stefan jak na dżentelmena przystało odprowadził Elenę pod same drzwi jej domu .
 - No to panno Gilbert dostarczam panią całą i zdrową pod same drzwi domu . mam nadzieję że w takim stanie dotrze pani do pokoju -mówiąc to uniósł kącik ust w drwiącym /seksownym uśmiechu . 
-Ależ tak panie Salvatore , miło było spędzić ten wieczór u pańskiego boku - roześmiała się Elena.
- Dobranoc - powiedział chłopak i lekko pocałował jej policzek robiąc to tak delikatnie i z wielka gracja jak by właśnie w tym momencie całował najdroższy skarb świata.
 - Dobranoc Stefanie.

------------------------------------
No i w końcu jest rozdział :/ Trochę krótki i nudny, no nie licząc końca który znów pisała mi koleżanka :) Pisała mi go dlatego, że ja nie miałam jak go napisać, straciłam przyjaciółkę i byłam tak załamana, że płakałam prawie dwa dni. A wiecie jak się pisze przez łzy, ekranu prawie nie widać, a ja mam jeszcze tak, że ręce mi się trzęsą :( 
No, ale mam nadzieję, że się wam spodobał :) 
Czekam na komentarze :* 
I miłego wieczoru <3
Pozdrawiam Mads 

Ps. Polecam tą piosenkę *.* Na smutne dni :/ 

3 komentarze:

  1. super czekam na kolejny rozdział
    obserwujemy?
    http://paolciapolcia16.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział ciekawy, fajnie, że Damon wrócił. Zauważyłam parę błędów ortograficznych i stylistycznych, ale to szczegół. czekam na nexta i zapraszam do mnie :
    http://love-is-a-weakness.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. nastepny fantastyczny rozdział to "możliwe" mnie powaliło hahaha :D czekam na next zyczę weny kochana i zapraszam do siebie :* na rozdział 9 :D
    http://diaries-written-in-blood.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń